„Miłość nie musi przyjść od razu”- poznaj historię Patryka

Julian, pierwszy syn Patryka, urodził się w lutym 2024 roku. Poród był trudny, wystąpiły komplikacje, życie dziecka było zagrożone. Patryk przez pierwsze dni czuł się bardziej świadkiem przyjścia na świat swojego potomka niż ojcem. Miłość nie przyszła od razu, nie była jak błyskawica i objawienie. Pojawiło się za to poczucie winy i lęk. Ich relacja budowała się dłużej i przez drobne gesty. Musieli wspólnie dojrzeć do zbudowania prawdziwej więzi.

 

 

Poznaj lepiej historię Patryka i Juliana:

 

Kiedy Patryk mówi o swoim synku, bardzo się wzrusza: „Widzę jego uśmiech, radość i po prostu czuję się szczęśliwy” – przyznaje. W jego oczach pojawiają się łzy  nie próbuje się z tego tłumaczyć. Nie udaje twardziela, nie chowa emocji. Wręcz przeciwnie – mówi o nich głośno. Bo tak właśnie rozumie ojcostwo: jako relację opartą na obecności, czułości i prawdzie.

Ma 34 lata. Na co dzień pracuje w urzędzie, a w weekendy występuje jako DJ i wodzirej. Nie ma problemu z wystąpieniami publicznymi, ale rola ojca to coś zupełnie innego. Na nią nie można się przygotować. „Tatą zostałem nieco ponad miesiąc po tym, jak ojcem został mój przyjaciel Wojtek. Powiedział mi wtedy: zobaczysz, zakochasz się od pierwszego spojrzenia. Czekałem na to. Naprawdę czekałem”. Ale ten magiczny moment jak z filmu nie nadszedł.

 

Miłość, która przyszła później

 

Poród był trudny. Komplikacje, nerwowa atmosfera, rosnące napięcie. Patryk był obok, trzymał żonę za rękę, zapewniał, że wszystko będzie dobrze – choć sam nie wiedział, co się dzieje. „Nigdy wcześniej tak się nie bałem” – przyznaje. Gdy Julek w końcu się urodził, od razu go zabrano. Cisza, która zapadła wtedy na sali, bardzo go dotknęła. „Stałem tam sparaliżowany. Patrzyłem, jak odchodzi nasze dziecko. I myślałem tylko jedno: nie zabierajcie go na długo, oddajcie go!’”

Po chwili Julek wrócił. Miłość do niego, nie przyszła od razu do Patryka. „Czułem się bardziej świadkiem niż ojcem. Było zmęczenie, zagubienie – i coś jeszcze gorszego: poczucie winy. Że coś ze mną nie tak. Że jestem niepełny jako ojciec”. Dziś opowiada o tym bez wstydu. Bo wie, że nie tylko on tak się czuł. I że męskość nie polega na ukrywaniu swoich przeżyć, tylko na odwadze dzielenia się trudnymi momentami.

Uczucie przyszło z czasem. Przez zmieniane pieluchy, przez podawaną butelkę, przez kołysanie, usypianie, pierwsze uśmiechy, spojrzenia i uścisk małych palców. „To, co było obowiązkiem, zaczęło mi przynosić radość. Zrozumiałem, że to chyba jest ta miłość. Że ona nie musiała pojawić się od razu, ale przyszła. I myślę, że ojcowie nie powinni się tego wstydzić”.

 

Ojciec, który po prostu jest

 

W świecie Patryka ojcostwo nie ma nic wspólnego z dystansem ani autorytetem opartym na strachu. „Chciałbym, żeby Julek, kiedy będzie dorosły, był przede wszystkim szczęśliwy. Żeby nie bał się swoich uczuć, żeby wiedział, że nie zawsze musi być twardy. Że może mieć chwile słabości, może się rozpłakać. I że przy mnie może płakać. Że nie będę go oceniał. Że będę zawsze dla niego wsparciem”.

W ten sposób Patryk walczy ze stereotypami. Przychodzi z synkiem do lekarza i zderza się z pytaniami: „A mama nie mogła?”, „Czemu pan przyszedł?”. Reaguje spokojnie, ale stanowczo: „Dlaczego? Jestem ojcem. Co w tym dziwnego, że przychodzę do lekarza z dzieckiem, a nie moja żona?”. Wierzy, że ta zmiana już się dzieje, dostrzega wokół siebie ojców podobnych do niego. Choć mieszka w małej miejscowości, gdzie – jak sam przyznaje – zmiany społeczne przychodzą wolniej, widzi, że coś się zmienia. Ojciec z wózkiem już nie budzi sensacji.

Nie czeka, aż ktoś go poprosi – działa. Wziął urlop ojcowski tuż po porodzie. Był obok, kiedy jego żona potrzebowała wsparcia – ale też po to, żeby poznać własne dziecko. „To były dwa pierwsze tygodnie jego życia. Uczyłem się jego, on uczył się mnie. Poznawaliśmy siebie. Gdybym z tego nie skorzystał, miałbym wyrzuty sumienia. To zaprocentowało naszą relacją”.

Wieczory z synkiem są ich wspólnym rytuałem. To wtedy Patryk tuli go, podaje butelkę, mówi szeptem: „Mam nadzieję, że to był dla ciebie dobry dzień. Że w żłobku fajnie się bawiłeś. Że jak wrócił tata, to się ucieszyłeś”. A potem dodaje: „Jesteś piękny. Jesteś ważny. Jesteś mądry. I nikt nie może sprawić, że będzie inaczej”.

Patryk nie lubi określenia „tata z reklamy”. Nie idealizuje ojcostwa. Nie udaje, że wszystko przyszło mu naturalnie. Ale właśnie dlatego jego historia jest tak prawdziwa i potrzebna – bo opowiada o procesie, o przemianie, o budowaniu miłości dzień po dniu.

Ojcostwo to nie „magiczna chwila”. To decyzja, żeby być i nie siedzieć na ławce rezerwowych. Jak mówi Patryk: „Chcę być w pierwszym składzie razem z nim”, dlatego jest idealny Ambasadorem kampanii „Facet na 100 PRO”.

Na pewno Ty też masz swoją historię o ojcostwie – podziel się nią w social mediach i zainspiruj innych! Pamiętaj aby wstawić #Facetna100Pro! Z autorami najciekawszych historii będziemy się kontaktować i przyznawać nagrody!