„Po trzech miesiącach znajomości podjęliśmy decyzję o założeniu rodziny” – poznaj historię Pawła

Paweł po prostu od zawsze wiedział, że chce mieć dzieci. Już jako chłopak na rodzinnych spotkaniach chętnie zajmował się młodszymi dzieciakami. Zamiast siedzieć przy stole z dorosłymi, wybierał zabawy, czytanie bajek i opiekę. Dziś, jako 40-letni ojciec dwójki dzieci, nie ma wątpliwości, że jego życie potoczyło się dokładnie tak, jak miało.

 

Poznaj lepiej historię Pawła, Bogny i Wita:

 

Paweł został ojcem po raz pierwszy w wieku 33 lat. Urodziła się Bogna – imię wybrał on. Trzy lata później na świat przyszedł Wit – tym razem wybór należał do jego żony, Martyny. Ich dzieci są różne jak ogień i woda, ale dla Pawła to właśnie w tym tkwi magia: „Tworzą fajne rodzeństwo, bo każde z nich jest zupełnie inne. I to jest fantastyczne”. Droga do tego miejsca nie była jednak prosta.

 

Marzenie o ojcostwie i poród, po którym nie ma rzeczy niemożliwych

 

Pomimo ogromnego marzenia o byciu ojcem, Paweł przez długi czas nie mógł trafić na właściwą partnerkę. Kolejne relacje kończyły się rozczarowaniem, a on czuł, że czegoś mu brakuje: „Jak obserwowałem znajomych, którzy mają dzieci, to zawsze czułem lekkie ukłucie” – przyznaje szczerze. Spotkanie Martyny zmieniło wszystko. Od razu wiedzieli, że mówią tym samym językiem. Już na pierwszej czy drugiej randce padło fundamentalne pytanie: co z dziećmi? Byli jednomyślni. Po trzech miesiącach znajomości podjęli decyzję: zakładamy rodzinę. „Jak się o tym mówi, to różnie ludzie reagują – wpadka. Ale jak nas poznają bliżej, to wiedzą, że jesteśmy po prostu zafiksowani na dzieciaki” – śmieje się Paweł.

Narodziny Bogny odbyły się w szpitalu, do której cudem dojechali na czas taksówką z panem Tadeuszem, któremu nie udało się dotrzeć na narodziny trójki swoich dzieci, ale prawie uczestniczył w porodzie Martyny. Przyjście na świat Wita to już zupełnie inna opowieść. Pandemia, zamknięte szpitale, brak możliwości obecności ojca – wszystko to sprawiło, że Paweł i Martyna zdecydowali się na poród w domu. Położne nie zdążyły – Wit przyszedł na świat szybciej, niż się spodziewali. „Przyjąłem ten poród. I mam takie uczucie, że nie ma już dla mnie rzeczy niemożliwych. Największy lęk, który miałem, został pokonany” – mówi z dumą.

 

Rodzina jest ważniejsza niż praca

 

Te dwie historie narodzin – jedna z profesjonalnym wsparciem w szpitalu, druga na własnych zasadach, w domowym zaciszu – pokazują, że Paweł jest gotowy stawić czoła każdej sytuacji, kiedy chodzi o jego dzieci. Stawia je też ponad karierę. Kiedy przyszła na świat Bogna, był w trakcie egzaminów zawodowych, które mogły otworzyć mu drzwi do kariery adwokackiej. On zdecydował jednak inaczej:„Postanowiłem, że na razie stawiam na rodzinę. Kariera? Zobaczymy, jak dzieci będą starsze”. Zamiast rozwijać kancelarię i pracować na nazwisko, wybrał stabilność – został urzędnikiem, by mieć czas i przestrzeń dla dzieci.

To nie znaczy, że zrezygnował z ambicji. Wręcz przeciwnie – jego wybory pokazują, że sukces nie zawsze mierzy się awansem i tytułami. Czas spędzony z dziećmi, możliwość realnego udziału w ich codzienności, wspieranie partnerki i tworzenie zgranego zespołu – to jego definicja sukcesu.

Paweł nie tylko odprowadza i odbiera dzieci ze szkoły, ale uczestniczy we wszystkim, co dla nich ważne: od wspólnych posiłków po wizyty u lekarza. To ojciec, który nie „pomaga”, ale po prostu „jest”. Dla niego bycie tatą to nie obowiązek – to prawdziwe życiowe spełnienie. „Dzieci nauczyły mnie dużo rzeczy, o których nawet nie wiedziałem, że nie umiem” – mówi z uśmiechem. I choć czasem bywa trudno, to właśnie w rodzicielstwie naprawdę się odnalazł. I co ważne rodzicielstwo nie odebrało mu zawodowych marzeń i choć świadomie odsunął swoje plany w czasie teraz jest adwokatem i to jego zdaniem lepszym niż byłby bez swoich ojcowskich doświadczeń. Cieszy się, że może realizować się w obu tych rolach – zarówno ojca, jak i adwokata.

Podzielania wspólnych wartości i wizji życia to coś, czego Paweł szukał w przyszłej żonie. Udowadnia, że ojcostwo to nie „pomoc matce”, ale wspólne tworzenie domu i relacji. Męskość w jego opinii nie polega na dystansie i kontroli, tylko na czułości, odpowiedzialności i gotowości do działania, gdy zachodzi taka potrzeba. Jego historia pokazuje, że bycie ojcem to nie koniec przygody – to dopiero początek i dlatego jest świetnym Ambasadorem kampanii „Facet na 100 PRO”.

Na pewno Ty też masz swoją historię o ojcostwie – podziel się nią w social mediach i zainspiruj innych! Pamiętaj aby wstawić #Facetna100Pro! Z autorami najciekawszych historii będziemy się kontaktować i przyznawać nagrody!